Odpowiedź nie będzie jednoznaczna, gdyż wszystko zależy od problemu zdrowotnego. Jeśli borykamy się z poważnymi problemami zdrowotnymi w których wymagana jest głęboka ketoza np. przy chorobach nowotworowych, to tak.
Jeśli natomiast jesteśmy w miarę zdrowi lub w okresie jesienno-zimowym prowadziliśmy redukcję to powinniśmy na kilka tygodni wyjść ze stanu ketozy i odbudować leptynę – hormon sytości oraz dać organizmowi odpocząć. I takim naturalnym okresem jest wiosna-lato.
Dieta powinna się zmieniać zgodnie z sezonowością. Jest już na ten temat wiele badań naukowych. Ale ja dziś nie o nich. Podejdźmy do tematu na tzw. chłopski rozum 🤗.
Gdy nasi przodkowie przemieszczali bezkresne puszcze Europy i w sezonie letnim i około letnim natknęli się na obfitość malin, poziomek, jagód, dzikich jabłek, gruszek, śliwek, „mirabelek z nasypu” 😅 itp., to nie dziękowali i szli dalej bo są na keto, tylko z pewnością jedli ile się dało i jeszcze za „pazuchą” zabierali na później. A jak się trafił miód, to była uczta. I tak było długie tysiące lat.
Mocno to uprościłam, ale odnosząc się do naszej natury i przeszłości, od wiosny do jesieni powinniśmy być na LCHF z większą ilością węglowodanów, bo taka była naturalna baza pokarmowa naszych przodków w naszej szerokości geograficznej, a to co jest naturalne zazwyczaj jest lepsze od sztucznych wymysłów.
Okres wiosenno-letni dla naszych przodków i dzikich zwierząt był i jest czasem ucztowania i budowania tkanki tłuszczowej aby przetrwać okres zimowy. Jeśli któryś z przodków nie zbudował tłuszczowego płaszczyka w lato to miał znikome szanse przetrwać do kolejnej wiosny.
Przyjrzyjmy się dzikim zwierzętom, jak wyglądają pod koniec lata i na początku wiosny.
Pomimo, że mamy XXI wiek i nie musimy walczyć o jedzenie, to nadal jesteśmy częścią natury i podlegamy jej prawom. Nasz metabolizm działa na takich samych zasadach jak u naszych przodków – jest zależy od światła słonecznego.
Niestety w XXI wieku robimy wszystko na odwrót – w lato się odchudzamy, a w zimę tyjemy.
A jak pokazują statystyki to całym rokiem, a nawet latami ucztujemy i budujemy tkankę tłuszczową 😌. A później chcemy w kilka tygodni zgubić wieloletni płaszczyk tłuszczowy 🤦♀️.
Ja osobiści na LCHF jestem od wiosny. Zwiększyłam w swojej diecie ilość warzyw i dodałam owoce sezonowe, których na KETO nie jadłam. Na co dzień nie czuje potrzeby jedzenia chleba oraz innych bogatych źródeł węglowodanów, które pojawiły się wraz z nastaniem epoki rolnictwa. Wolę węglowodany przyjmować w postaci większych ilości warzyw i owoców sezonowych. Od czasu do czasu również wpadnie urodzinowe ciasto czy jakiś smaczny lodzik 😉. W tym okresie jem 2-3 posiłki dziennie. Wcześnie zaczynam i wcześniej kończę. Dużo się ruszam i dużo przebywam na świeżym powietrzu.
Uwielbiam okres wiosenno-letni, gdyż z czystym sumieniem, bez poczucia winy mogę sobie pojeść więcej sezonowych warzy i owoców, by wzmocnić ciało przed kolejnym sezonem jesienno-zimowym, gdy powrócę na keto tak jak nasi przodkowie.
Polecam 🥰👋🍀
A Ty jak podchodzisz do swojej diety ?